Zanim przejdę do głównego tematu wpisu, szybki raport :)
Współpacjent- pan Krzysztof okazał się bardzo fajnym gościem. Spokojny, bezkonfliktowy, pogodny. Wydaje się, że panowie całkiem dobrze się razem czują, Julek bardzo szybko się przestawił i wydaje się, że to, że nie jest sam na sali nie stanowi dla Niego dużego problemu. Tyle tylko, że w przypadku odwiedzin (już sie nie da przychodzić w więcej niż 2 osoby) jest naprawdę ciasno i jeżeli nie ma możliwości posadzić Julka na wózek i wyjść na spacer, lub chociaż posiedzieć na korytarzu szpitalnym, to prywatność jest bardzo ograniczona. Ale cóż... do luksusu się człowiek szybko przyzwyczaja, przecież na początku nie było mowy o indywidualnej sali, a był w takiej prawie 3 miesiące - staramy się to traktować jako bonus :)
Anonsuję, natomiast, zrzutkę, która już jest na etapie weryfikacji i ostatnich szlifów. Jak tylko zawiśnie oficjalnie będę w każdym poście wrzucał link, przypominał i prosił. NFZ zajmuje się Julkiem już tylko do końca listopada...
A tymczasem fotka z sobotniego spaceru bratersko-tatowego :)