Dziś Julo na początku w dobrej formie, uśmiechnięty i zadowolony, potem niestety złapał go intensywny kaszel, który trzymał go aż do mojego wyjścia (niestety musiałem wyjść, już i tak zostałem prawie godzine dłużej niż to dozwolone...). Pielęgniarka obiecała, że o niego zadba, podobno to przez bardzo wysoką wilgotność powietrza.
Za to pozwolili mu wypić prawdziwą kawę - Julcio był zachwycony. Dostał też pieczone przeze mnie dziś rano jabłka w cieście francuskim, które bardzo mu smakowały. Natomiast wczoraj Wujo Mateusz, żeby uczcić wspaniałą wiadomość o rychłych przenosinach zamówił (oczywiście za zgodą personelu szpitalnego) pizzę!!!
Miejmy nadzieję, że jutro będzie lepiej, a póki co trzymamy kciuki za spokojną noc!
Wspaniałe wieści, nieustająco Julek w modlitwie i trzymam.kciuki i życzę Wam sił. Lucyna
OdpowiedzUsuńUdanej przeprowadzki do Konstancina. Trzymamy kciuki i modlimy się. Prymus
OdpowiedzUsuńFajnie mieć ojca zamiłowanego kucharza! Pokarm= Miłość, a miłość, wiadomo, czyni cuda!
OdpowiedzUsuńTo napisałam ja, Hanka B
UsuńZbierajcie siły na przeprowadzkę. Ucałowania. Ancysia
OdpowiedzUsuńMałymi krokami , do przodu ! Jest postęp a to baaardzo wiele.
OdpowiedzUsuńJulku jesteś bardzo dzielny , jestem pod wrażeniem Twojej siły , a rodzice i rodzina tak opiekuńcza to skarb prawdziwy ❤️. Wszystko będzie dobrze !
Ewa k
Super, w nowym miejscu będą nowe możliwości. Poniedziałek już tuż tuż. Ucałowania c. Viola
OdpowiedzUsuńJuleczku, cieszę się, że z każdym dniem jest coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńPoniedziałek coraz bliżej. Trzymamy nieustająco kciuki i życzymy zdrowia i spokoju, jak najwięcej
OdpowiedzUsuń