Dziś ruszyły pierwsze ćwiczenia, na razie jeszcze na spokojnie, od poniedziałku się zacznie.
Julek w dobrej formie fizycznej i psychicznej. Ma bardzo fajnych sąsiadów w sali i wszystko wygląda naprawdę fajnie. Póki co nie bardzo jest o czym pisać.
Robią mu szereg badań, żeby dobrać odpowiednie ćwiczenia, sprawdzić czy nie przywiózł ze sobą jakichś syfów z poprzedniego szpitala i ogólnie Go poznać.
Co do odwiedzin - gadałem dziś z pielęgniarką i jeżeli chodzi o odwiedziny to proszę jednak o maksymalnie 2 osoby jednocześnie w sali, bo może być afera :)
Julcio jest intensywnie dożywiany przez nas, boję się, że ciut zbyt intensywnie, zwłaszcza, że obiad szpitalny znów był całkiem niezły. Dziś Ciocia przyniosła mu babcine spaghetti (którego porcję też pochłonął wczoraj), od nas dostał furę owoców, jogurtów i szarlotkę, za miesiąc może się nie zmieścić w łóżku jak tak dalej pójdzie :)
To świetnie, że miłe towarzystwo i Julek w humorze i formie i dobrze nastawiony do szpitala i ćwiczeń. To wszystko ułatwia leczenie na pewno. Z tym łasuchowaniem to trochę uważajcie 😂 cieszę się z dobrych wiadomości i ściskam c. Viola
OdpowiedzUsuńWieści krzepiące! A pałaszowanie z apetytem jest, można sądzić, wskaźnikiem regenerowania się organizmu! Hanka B.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że Julek dobrze się czuje w nowym miejscu. Trzymam kciuki za dalszą rehabilitację.
OdpowiedzUsuńI dobrze, że jesteście świadomi, że nadmierne dokarmianie to nic dobrego. Faktycznie trzeba na to bardzo uważać. Wiem to z własnego doświadczenia. Byłam chyba dwa lata starsza od Julka, gdy miałam wypadek samochodowy i w efekcie złamaną miednicę. Leżałam tylko miesiąc w łóżku, a złapałam 5-6 kilogramów! I wcale nie miałam wrażenia, że jem za dużo. Serdecznie pozdrawiam, Mariola