W poniedziałek skorzystaliśmy z tego, że u Jasia w szkole (prawdopodobnie z okazji Dnia Nauczyciela) nie było lekcji i wybraliśmy się do Julka we dwóch. Było przewesoło, strasznie się wygłupialiśmy i trochę nam odbijała palma. Julek dostał mojego butter chickena (którego ogromną porcje przywiozłem mu też w niedzielę), co nie przeszkodziło mu zjeść całkiem smacznych szpitalnych pierogów z serem i jagodami. Jasio zjadł sobie kebaba (tak! w szpitalnej kawiarence były tego dnia kebaby - również dobre!!!! 😮😮😮). Mnie za to NFZ nakarmił zacierkową - całkiem... hmm... nietrującą 😁.
Ponieważ było dosyć zimno, to odpuściliśmy spacery, ale i tak spędziliśmy czas bardzo intensywnie. W międzyczasie Julek miał kąpiel, więc czyściutki rozpoczął nowy tydzień pracy :)
Mieliście prawdziwie męską ucztę :)) Świetnie, że humory dopisują ♥️♥️♥️ Ściskam, Magda
OdpowiedzUsuńNa cześć czystości czuj czuj czuwaj! HB
OdpowiedzUsuńAle ucztowanie, smaka narobiliście 😛 pozdrawiam czyściocha c. Viola
OdpowiedzUsuńPrzez żołądek do zdrowia - właściwy drogowskaz życiowy. Smacznego! Ancysia
OdpowiedzUsuńChciałoby się przyłączyć do Waszej wesołej kompaniji😀 Chłopaki! Jesteście super!
OdpowiedzUsuńSmacznego Julek 😊♥️✊ mama Zuli
OdpowiedzUsuńAle było smacznie, możesz prowadzić też kulinarnego bloga!
OdpowiedzUsuń